Premiera dziewiątego albumu Eisbrecher już za nami, postanowiliśmy zatem opracować krótki przewodnik opisujący każdy utwór oraz całość wydawnictwa. Zapraszamy do lektury.
- Es lohnt sich nicht ein Mensch zu sein – otwieracz albumowy i drugi singiel, który go promuje. Dynamiczne gitary kontrastują tu ze śpiewnym refrenem;
- FAKK – pierwszy singiel i pierwszy klip zapowiadający „Liebe Macht Monster”. Bardzo odważny i nowatorski miks oraz ciekawy krok w rozwoju. Lirycznie jest to wystąpienie przeciwko rasizmowi i dyskryminacji, zaś stylistycznie można go zinterpretować jako próba pójścia dalej z elementami rapowymi niż tylko cytowanie twórczości Clawfinger na koncertach. Jak dowiadujemy się z wywiadów, riff użyty w utworze powstał jeszcze w 2018 roku i pierwotnie miał być zastosowany w nieco bardziej złożonym refrenie (pod roboczym tytułem „Trapminister”). Rok później jednak Pix wpadł na pomysł, żeby napisać utwór z przewodnią rolą słowa „Fuck”, co ostatecznie ukształtowało znany nam kawałek;
- Nein Danke – numer napisany pierwotnie przez duet Faderhead (DJ i twórca muzyki elektronicznej z Hamburga) i The Delta Mode. Artyści oddali go w wersji demo do dokończenia Alexowi i spółce. W efekcie powstał dynamiczny, zawierający sporą dawkę elektroniki kawałek, który spodobał się wielu fanom oraz pierwotnym autorom;
- Im Guten Im Bösen – Trzeci singiel i drugie video promujące album – nakręcone na dachu berlińskiego hotelu. Można rzec, że to klasyczna piosenka Eisbrechera w stylu „Vergissmeinnicht” przeniesiona do 2021 roku, zaś tekst można zinterpretować jako nawiązanie do przysięgi małżeńskiej (“w zdrowiu i w chorobie”);
- Frommer Mann – tekst do tego kawałka powstawał przy udziale Dero Goi z Oomph! Natomiast Alex pokazuje tutaj jak szeroką skalę głosu posiada – słychać bowiem momentami bardzo niski wokal;
- Dagegen – kolejny owoc przyjaźni Alexa i Dero, tym razem również z wokalnym udziałem frontmana Oomph! Jak się okazuje ten ostatni miał przygotowany tekst już od dłuższego czasu i zaprezentował go członkom Eisbrecher wiosną 2019 roku. Kawałek ma buntowniczy charakter, jest zapisem swego rodzaju płynięcia pod prąd. Ulubiona piosenka Ruperta Keplingera, mógł tutaj przemycić inspiracje twórczością Rage Against the Machine i Clawfinger – co zresztą doskonale wpisuje się w „wywrotowy” wydźwięk utworu;
- Liebe Macht Monster – tytułowy kawałek, póki co niewydany jako singiel, nieco wolniejszy numer z bardzo chwytliwym refrenem;
- Systemsprenger – kontynuacja stylu opracowanego w “FAKK” – po raz kolejny mamy tu do czynienia z wyraźną inspiracją hip-hopem, za to bez tak wyrazistych riffów; Alex udowadnia po raz kolejny, że zarówno zakres jego wokalu, jak i stylistyka obrana przez Eisbrecher są bardzo szerokie;
- Wer Bin Ich – ciężki, nieco wolniejszy utwór, z podniosłym, wpadającym w ucho refrenem;
- Himmel – ulubiona piosenka Jürgena Planggera – rockowa ballada, tekst można zinterpretować jako utyskiwanie nad brakiem perspektyw przy realizacji swoich marzeń;
- Kontrollverlust – ulubiona piosenka Achima Färbera, wg niego tutaj spotykają się tu staroszkolne i numetalowe brzmienia tworząc orzeźwiającą burzę dźwięków. Warto dodać, że przy komponowaniu utworu zespół skorzystał z pomocy Malte Pittnera, wieloletniego członka hip-hopowego składu Deichkind;
- Leiserdrehen – utwór w średnim tempie, może przywodzić niektórym na myśl “Twisted Transistor” zespołu Korn. Kolejny „robal uszny” jeśli o refren chodzi;
- High Society – początkowo ta piosenka nie miała się znaleźć na albumie jednak Marco Göthel (Management, booking) był tak zachwycony tym utworem i chwytliwym refrenem, ze Pix a Alexem zdecydowali się umieścić ją na longplayu;
- Es Lebe Der Tod – podniosły i nawet ciężki utwór z podniosłym i wpadającym w ucho refrenem. Dobre zwieńczenie albumu – może kojarzyć się niektórym z “Volle Kraft Voraus”.
Tyle skorowidz tytułów. Mamy też kilka ciekawostek odnośnie „Liebe Macht Monster” jako całości:
– tytuł „Liebe Macht Monster” można rozumieć dwojako: czytając każdy jego wyraz osobno (wtedy oznacza on „Miłość. Siła. Potwór”), lub jako jedno zdanie („Miłość tworzy potwory”). Pojęcie miłości potraktowane zostało jako potężna, niszczycielska siła, stąd też okładkę wydawnictwa zdobi grafika oparta o symbole i barwy ostrzegające przed zagrożeniem radioaktywnym. Trzeba przyznać że porównanie uczucia miłości do nuklearnego niebezpieczeństwa jest dosyć śmiałe i oryginalne;
– skoro poruszyliśmy temat okładki – za grafiki promocyjne odpowiedzialne jest berlińskie studio 360 Grad Design. Z Eisbrecher związani są oni już czasów albumu „Schock”, a w ich dorobku znajdują się też okładki dla m.in Märzfeld, Hämatom i Fiddlers Green;
– Poza zagadnieniem destruktywnych aspektów miłości, w tekstach na płycie pojawiają się jeszcze inne istotne zagadnienia: Co sprawia że dobro jest dobrem, a zło złem? Co zmienia dobro w zło a zło w coś dobrego? Na co mamy wpływ? Czy nasze drogi życiowe są z góry wyznaczone? I jaką władzę daje nam władza? Alex zastanawiał się nad tym częściej niż kiedykolwiek pisząc nowy materiał;
– płytę ukończono już dużo wcześniej, jednak pandemia COVID-19 zmieniła wszystkie plany zespołu i tak oto fanom najpierw został zaprezentowany krążek „Schicksalsmelodien” zawierający covery, a dopiero pół roku później światło dzienne ujrzała płyta zawierająca nowe kompozycje. Docelowo płyta miała być również promowana – jak zawsze – trasą koncertową przewidzianą na jesień 2021 oraz europejską trasą w 2022. Czekamy na dalsze wieści w tym temacie;
– „Liebe Macht Monster” to wydawnictwo, w które włożono bardzo dużo pracy, ale także nowy koncept kooperacji i tworzenia. Muzycy, by się rozwijać i zgłębiać nieznane dotąd ścieżki postanowili „wyzerować” wszystkie znane i wypracowane techniki i dźwięki by odnaleźć nowe brzmienie godne Eisbrecher. Wymagało to przemyślenia absolutnie wszystkiego oraz wyzwolenia się z pewnych stref komfortu i sprawdzonych rozwiązań, jednak był to krok niezbędny. Dodatkowo do współpracy zaproszono ludzi „z zewntątrz” (jak na przykład Faderhead, Dero, czy Malte Pittner), a utwory postawały w mini-teamach, które później prezentowały efekty swoich prac, by finalnie wszystko połączyć w jedną całość. I choć sam Alex przyznał w wywiadzie, że proces ten wprowadzał pewnego rodzaju mętlik (ciężko było wtedy stwierdzić w którym kierunku powinien podążyć cały album), to ostatecznie pozwolił on odkryć brzmienie zespołu w zupełnie nowym wymiarze i stworzyć coś wyjątkowego;
– w produkcję ponownie zaangażowany był Henning Verlage, multiinstrumentalista udzielający się aktualnie w formacji Fälder i Unheilig;
– płyta po tygodniu od premiery dostała się na pierwsze miejsce Offizielle Deutsche Charts, a zaprzyjaźnieni muzycy (jak np. Chris Harms) chętnie promują LMM na swoich profilach. Doro Pesch nagrała nawet krótki filmik w którym gratuluje Eisbrecher nowego wydawnictwa i okładki w Metal Hammer;
– muzycy Eisbrecher świętują w tym roku również “wejście w dorosłość”, gdyż zespół jest już na scenie 18 lat. To dobry powód do udzielania obszernych wywiadów podsumowujących ostatnie lata i na ewolucję zarówno muzyki zespołu, jak i jego członków. Warto w tym miejscu przypomnieć, że Alex i Pix współpracowali ze sobą już wcześniej będąc członkami Megaherz, więc za tak długi staż sceniczny oraz tak wiele wspólnych, równych płyt zdecydowanie zasługują na gratulacje i jest to osiągnięcie godne podziwu.
Bonus – „Maximum Monster”
W ramach akcji promocyjnych „Liebe Macht Monster” zespół postanowił – za sprawą magazynu Metal Hammer (nr. 04/2021) – wydać krążek, na którym fani usłyszeć mogą rzadkie utwory, niepublikowane remiksy lub też dema i natrania na żywo, które nigdy nie zostały wydane. Poniżej krótki przewodnik po jego zawartości:
- FAKK – wersja albumowa, która w momencie wydawania opisywanego tu krążka nie była jeszcze wydana. Jeśli możemy dodać coś ponad to, co napisaliśmy wcześniej, to niech będą to słowa Pixa: “Aktualnie najlepsze określenie na czasy w jakich żyjemy”;
- Anfang (demo) – zapomniane nawet przez Alexa i Pixa demko, nagrane prawdopodobnie w Hamburgu lub Berlinie, które okazało się po latach całkiem fajnym rarytasem dla fanów rzadkich materiałów. Wersja ostateczna ukazała się na albumie „Antikörper”;
- Im Guten Im Bösen (Alternative Version) – krótsza, radiowa wersja trzeciego singla promującego album;
- Eiszeit (Live Version) – odrzut z albumu „Live M’era Luna 2018”. Co ciekawe – w wesji Spotify tegoż albumu bez problemu znajdziecie ten kawałek, za to w wersji CD już nie – stąd decyzja na wydanie jej tutaj;
- Wir Sind Gold – rzadki utwór opublikowany najprawdopodobniej na płytce rozdawanej podczas pierwszej edycji festiwalu Volle Kraft Voraus. Oraz na pewno na jednej z limitowanych edycji albumu „Sturmfahrt”;
- FAKK (Remix Version) (Unreleased) – Remiks utworu stworzony przez hip-hopowy zespół Versus Goliath z Monachium;
- Prototyp (Live Version) (Unreleased) – taka sama sytuacja jak z „Eiszeit”. Muzycy żartują, że nadaje się on również na krążek “Nigdy więcej live”;
- Zauberstab (Unreleased) – Cover z repertuaru Zaza – monachijskiego artysty nurtu new wave/electro. Wbrew pozorom nie jest to odrzut z „Schicksalsmelodien”, a stworzony jeszcze w 2002 roku w studiu Pixa w Freising numer, który miał zachęcić wytwórnie płytowe do współpracy z Eisbrecher. Wersja wysyłana wtedy do dziennikarzy i labeli płytowych nie zawierała w ogóle gitar, później utwór miał pojawić się na „Antikörper”.
Źródła:
Za kulisami sesji z Vollvinzent dla Metal Hammer (Monachium, Backstage Club)
SonicSeducer 03/2021
Metal Hammer 04/2021
Wywiad dla Reflections Of Darkness 03/2021