Rozmowa z Hämatom

hamatom

‼ English version available >>HERE<< ‼

Podczas festiwalu w Augsburgu mieliśmy okazję zobaczyć i obfotografować koncert Hämatom. Zanim jednak przystąpiliśmy do pracy, udało nam się porozmawiać z Ost-em – wywodzącym się z Polski gitarzystą i autorem tekstów zespołu. Zaplanowana na 20 minut rozmowa rozrosła się trzykrotnie i pokazała, że za maską kryje się szalenie miły i rozmowny facet o imieniu Jacek. A rozmawialiśmy z nim o 15 latach gry w Hämatom, Polsce, w której marzy by zagrać i nadchodzącym albumie “Maskenball”, który zawierać ma sporo niespodzianek. Zapraszamy do lektury:

GWP: W Waszych tekstach obecny jest w praktycznie zawsze komentarz polityczny. Czy jako ich autor obserwujesz również to, co dzieje się w Polsce?

Ost: Oczywiście, że tak. Ja jestem bardzo politycznym człowiekiem, także obserwuję sytuację na całym świecie, w Europie i w Polsce – bo z niej pochodzę. Zawsze bardzo chętnie jeździłem do Polski – czuję się zresztą w połowie Polakiem. Muszę jednak przyznać, że od dwóch lat zaliczam niezbyt przyjemne odwiedziny. Muszę się kłócić z prawie całą rodziną o poglądy polityczne i tłumaczyć – na przykład lubianemu wujkowi – dlaczego nie lubię Kaczyńskiego i jego opinii o gejach, wolności, czy uchodźcach – to dla mnie straszne. Miałem 10 lat kiedy przyjechałem do Niemiec i od 30 lat bardzo chętnie odwiedzam Polskę, ale od jakiegoś czasu (dwóch lat – przyp-red.) mi się troszkę odechciało. Życzę sobie, żeby to się zmieniło – i na pewno się zmieni – ale nie potrafię pojąć jakim cudem tyle procent ludzi jest w stanie zagłosować na takiego człowieka.

GWP: Dostrzegasz wspólne problemy dla obu nacji – Polskiej i Niemieckiej?

Ost: wydaje mi się, że teraz nie ma problemów jakie były 10-15 lat temu (bezrobocie itp). Teraz to nie gospodarka, tylko uchodźcy są głównym problemem – konkretnie zagadnienie tego, jak Zachód ma się z nimi obchodzić. W Polsce jest np. 99% czy 99,99% Katolików, a mimo to pozwalają, by ludzie umierali na morzu – tego nigdy nie zrozumiem. Cieszę się, że w Niemczech nie ma zbyt wielu ludzi przeciw uchodźcom, jednak moim zdaniem takie AFD ma zbyt dużo procent poparcia.

GWP: Czy są jakiekolwiek tematy, które uważacie za zbyt kontrowersyjne lub grząskie i nie poruszacie ich?

Ost: Nie. To jak z dowcipami. Wiem, że wielu ludzi nie myśli tak jak ja, ale uważam, że o wszystkim można robić żarty. Dlatego też myślę, że o wszystkim można pisać teksty piosenek. Oczywiście – uważać jak to się robi – my na przykład nie chcemy polaryzować ludzi w  temacie nazizmu, SS itp. Ja osobiście bardzo lubię Rammstein, ale uważam, że momentami za mocno grają tymi motywami – jak na przykład w teledysku “Stripped”. Moim zdaniem tu idzie to za mocno w tą stronę (symboliki nazistowstkiej przyp-red.). To jest jakby teatr – oni nie mówią, czy to jest dobre, czy złe – oni po prostu to opisują. Uważam jednak, że jest zbyt wielu ludzi, którzy pomyślą “oni grają takim tematem, to muszą być nazistami”. Myślę też, że jeśli chodzi o kawałek “Deutschland”, to w Niemczech będzie sporo ludzi, którzy nie powinni śpiewać “Deutschland, Deutschland…”. Rammstein oczywiście może takie rzeczy robić – to ich sprawa, my jednak mamy takie credo, że takich motywów nie chcemy poruszać.

GWP: Czy kiedykolwiek zostaliście źle zrozumiani i negatywnie odbiło się to na Was?

Ost: Nie podam tu teraz konkretnego przykładu, ale przez dłuższy czas graliśmy z grupą Frei.Wild – o nich mówiło się, że są to naziści. My ich bardzo dobrze znamy i doskonale wiemy, że to nie są naziści – są po prostu konserwatywni, ale prasa i politycy mimo to mówią o nich “rechte Band”. Zrobiliśmy z nimi piosenkę („Totgesagt Doch Neugeboren Teil 2” – przyp.red) – i musieliśmy w wypowiedziach tłumaczyć, że nie mamy tych samych poglądów co Frei.Wild.

GWP. Gracie już 15 lat – to duży i imponujący wynik. Macie pewnie masę historii do opowiedzenia i bagaż doświadczeń. Gdybyś miał szansę spotkać się z nastoletnią wersją siebie – co byś sobie doradził?

Ost: Szybciej poszukać producenta i pracować z nim. Każda słynna grupa – wiem, że większość fanów i muzyków nie chce tego słuchać – ma producenta, który jej pomaga. To jest inny zawód – ja na przykład piszę piosenki, teksty, a taki producent jest na innym poziomie – pokazuje Ci co pasuje, a co nie. I szybko doprowadza do tego punktu, w którym piosenka się fajnie “dokręca”. Ponadto: nie być tak łatwowiernym jak my przez pierwsze 5-6 lat. Robiliśmy wtedy wszystko, żeby grać i często popełnialiśmy wtedy błędy.


GWP: Jesteście bardzo rozpoznawalni ze względu na Wasz image sceniczny – chodzi o maski. Czy dalej spełniają swoją rolę i chronią Waszą prywatność?

Ost: Oczywiście. Bardzo długo walczyliśmy z tymi maskami – przy początkach naszego grania co tydzień dyskutowaliśmy, czy grać z nimi, czy je ściągnąć. Dziś już nie chciałbym tego zmieniać. Na Spotify codziennie ląduje 30000 nowych piosenek i chcesz, żeby Cię ludzie mimo to rozpoznali. Oni wiedzą, że Hämatom to “ci z tymi maskami” – także według mnie to był dobry krok. Wiem, że nie jesteśmy pierwszymi, którzy tak mają – był KISS, a przed nimi na pewno ktoś jeszcze, jest Slipknot, jest Sido – jeśli chodzi o niemiecki hip-hop. Wiem, że to nie jest jakieś bardzo ekskluzywne czy oryginalne, ale w jeansach i koszulce Motorhead jest na pewno milion muzyków wychodzących na scenę. A w maskach nie wiem – może sto? Może nawet mniej.

GWP: Maska można by rzec jest w pewnym sensie symboliczna…

Ost: … ale na przykład taki Marilyn Manson to też taka maska – figura sztuczna, wymyślona. A znacie Ghost? Nie musi mieć maski, ale w jakimś sensie ją ma. Jest też bardzo fajna zaleta posiadania masek: możemy wyjść bez nich po koncercie do ludzi i mówić jaka to zła była ta grupa, jak to ich gitarzysta ani razu dobrze nie zagrał itp (śmiech). Często robiliśmy tak na festiwalach.

GWP: I ludzie dają się tak nabrać?

Ost: Kiedyś było łatwiej (śmiech).

GWP: To pytanie przyszło nam na myśl po obejrzeniu filmu “Dark Knight”. Tam pada zdanie “w masce czujesz się bardziej sobą”. Czy tak jest w Waszym przypadku?

Ost: Ja bym powiedział, że faktycznie czuję się inny, mocniejszy, odważniejszy… Normalnie to jestem taki hmm…wstydliwy, ale jak ubiorę maskę, to wszystko mi obojętne. I wiecie – ta maska sprawia, że ludzie którzy widzą mnie lub innych w niej czują jakiś większy respekt. To pomaga lepiej czuć się przed publicznością.

GWP: Widzieliśmy na YouTube fragment koncertu z Czech (Forum Karlin), w którym podczas kawałka “Ikarus Erben” perkusista jest niesiony na rękach publiczności. Skąd pomysł?

Ost: Historia jest taka: byliśmy u naszego producenta i tworzyliśmy płytę “Maskenball”. Ocenialiśmy piosenki różnych artystów pod kątem tego, czy nadają się na cover. Mamy dzięki temu jedną piosenkę zespołu 21 Pilots pod tytułem “Ride”. Oglądaliśmy także jej wersję na żywo, podczas której perkusista siedział na małej platformie, ale cały czas był w pierwszym rzędzie – publiczność trzymała go tam na rękach. Pomyśleliśmy, że to fajne, ale troszeczkę głupio, że go nie noszą. I tak mówimy do perkusisty “A Ty byłbyś taki odważny i zrobiłbyś to?”, a on na to “No pewnie, zrobiłbym to”. Po dwóch tygodniach platforma była gotowa, wszystko porządnie przykręcone, żeby Süd (perkusista) nie spadł z tego. Wypróbował to raz i od tej pory jest to stały element show. Często rozmawiamy w wywiadach na ten temat i teraz będzie śmiesznie, bo zaczynają się wielkie festiwale, np RockHarz, gdzie jest kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Tłum potrzebuje zatem 15 minut, by nam oddać perkusistę – tym bardziej ciekawi mnie jak to wyjdzie na Wacken (śmiech). Będę miał dużo czasu by sobie usiąść, napić się – kiedyś wróci (śmiech).

GWP: Mieliście już okazję występować przed słowiańską publicznością. Jak Wam się podobało? Czy macie jakieś anegdoty i czy mieliście tremę przed pierwszymi koncertami po wschodniej stronie Europy?

Ost: Wszędzie jest inna publiczność. Powiem tak: w Niemczech jest bardzo dużo koncertów – Niemcy są nieco rozpieszczani pod tym względem. Wszystkie kapele, które chcą zarobić przyjeżdżają tutaj. W Czechach koncertów jest mniej, a jeszcze mniej w Rosji. Byliśmy w Moskwie i St. Petersburgu i tam od pierwszych tonów ludzie zaczynali kompletnie wariować. W Rosji ludzie nie rozumieli naszych tekstów, ale wszyscy śpiewali. Powiedziałbym, że znali je lepiej niż Nord (wokalista – przyp.red). Euforia jest kompletnie inna – w Czechach nie jest może tak mocna jak w Rosji, ale na przykład w Bułgarii, gdzie graliśmy przed Rammstein, miałem wrażenie, że mimo, iż byliśmy w maskach, to znał nas każdy taksówkarz. Nie wiedzieliśmy tylko skąd – bo przecież bez masek nas nie widzieli. To było surrealistyczne. Co do Czech – może nie jest to tak ekstremalne jak w Bułgarii, czy Rosji, ale też cenią muzyków w zupełnie inny sposób. W Czechach jest ogromna metalowa scena – dużo większa procentowo niż ta w Niemczech. Grupa Dymytry gra tam rocznie 100 koncertów, a Czechy to w zasadzie dwa razy Berlin – niebywałe, że na tak małym terenie odbywa się aż tyle koncertów – a na każdym po 2-5 tysięcy ludzi. Co weekend – czasami grają w piątek, dwa koncerty w sobotę i jeden w niedzielę. Bardzo wielka scena, ale już w takiej Słowacji przychodzi połowa tego co w Czechach. Troszkę dziwne, ale tak jest.

GWP: Wspomniałeś przy powitaniu, że kiedyś graliście w Bielsku-Białej, w klubie Rude Boy. Czy starałeś się kiedyś jeszcze o koncert w Polsce?

Ost: Chyba przez dwa lata – to był jednak jedyny koncert, który wyszedł z tych starań. Koncert w Polsce jest wciąż na mojej liście “do zrobienia”. Tylko tym razem, trzeba pogadać z promotorem, znaleźć jakąś porządną grupę – na przykład śpiewającą po polsku – muzycznie pasującą do nas. I potem można się wymieniać. Z Dymytry tak zrobiliśmy, że graliśmy z nimi koncerty przez 3 miesiące – 12 koncertów z nimi w Czechach i oni później 12 koncertów z nami w Niemczech.Dzięki temu nie zaczynasz od zera, tylko przykładowo każdego wieczoru grasz przed tysiącem ludzi. I masz szansę ich do siebie przekonać. Nie przekonasz wszystkich, ale może 100, 200, 300, 400 – i do tego można później wrócić, grać festiwale itp.

GWP: Czy Twoje polskie korzenie pomagają Ci w stylu życia muzyka?

Ost: Pewnie też pamiętacie te czasy, kiedy zaglądało się do lodówki, a tam nic nie było. Albo jak się poszło do sklepu mięsnego – z kartkami na mięso – a tam nie ma mięsa. Albo jak się poszło do sklepu obuwniczego – za ladą trzy ekspedientki, ale butów nie mieli. Te czasy znałem i na pewno mi to pomogło, ale tu nie chodzi o to, czy jestem muzykiem, czy nie. Dzięki temu wiem, że można było dobrze żyć bez pewnych przedmiotów. Nie miałem tego uczucia, że czegoś mi brakowało – powiedziałbym, że miałem najlepsze możliwe dzieciństwo. Jeśli czegoś nie było, to nie było – i to mi może pomogło. Ta wiedza, że bez konsumpcji, bez Pewexu, bez reklam też można żyć. Moje dzieci tego nie wiedzą – czasami mi ich z tego powodu żal (śmiech).

GWP: Występowaliście przed Rammstein, Nightwish, Manowar, czy Knorkator. Graliście i grać będziecie na Wacken i innych festiwalach – macie też swój własny. Jakie jeszcze cele i marzenia są przed Wami?

Ost: Dokładnie to nie wiem. Rośniemy od mniej więcej 6-7 lat: co roku między 10% a  20% – zwiększa się zarówno sprzedaż płyt, jak i biletów na koncerty. Niech to rośnie jeszcze przez parę lat i wystarczy. To nie jest tak, że ja się pożegnałem z tym marzeniem o graniu na stadionach – do tego tak naprawdę wystarczy jeden hit. To jak w loterii – czasem się uda, a czasem nie. Ogólnie – chcielibyśmy grać dla możliwie jak największej grupy ludzi.

GWP: Do tej pory opublikowaliście trzy utwory z nadchodzącej płyty będące coverami/remasterami i każdy z nich zawierał gościnny występ. Czy pozostałe utwory tego typu planowane na “Maskenball” też mają gości?

Ost: Nie. Mamy Hansi Kürscha z Blind Guardian, Alexa z Eisbrecher z Augsburga i Miche z In Extremo – to właśnie nasi trzej goście. Chcieliśmy jeszcze zaangażować kobietę, ale nie znaleźliśmy odpowiedniej kandydatki. Myśleliśmy o Doro Pesch, ale jakoś to nie wyszło. Potem rozważaliśmy Jennifer Haben z Beyond the Black, ale ostatecznie przełożyliśmy to na przyszłość.

GWP: Co do coverów – najpierw wybieracie piosenkę i szukacie odpowiedniego gościa do niej, czy na odwrót – macie kogoś z Waszych przyjaciół i dobieracie wtedy utwór?

Ost: Raz tak, raz tak. Alex i Micha to nasi dobrzy przyjaciele i już rok temu ustaliliśmy, że zagrają z nami. Wiedzieliśmy, że w 2019 będziemy mieć 15-lecie i wydamy z tej okazji płytę. Zapytaliśmy, czy zechcieliby zagrać z nami w duecie. Szybko się okazało, że “Da Da Da” będzie z Alexem, bo to taka typowa piosenka NDH – pasowało to, jak to się mówi “ jak dupa na wiadro” (śmiech). Micha z In Extremo piosenkę wybrał sobie sam (“Alte Liebe Rostet Nicht” w wersji akustycznej – przyp.red), zaś do Hansi zadzwoniłem mówiąc, że robimy nową płytę i mamy utwór Queen (“I want it all” – przyp.red.) i czy ma czas go nagrać. On wtedy odparł, że już to “przegrał”, bo Queen to jego ulubiona grupa, więc oczywiście, że będzie mógł. I faktycznie – tydzień później wszystko było już gotowe. To było bardzo spontaniczne.

GWP: Piosenka “Anti Alles” opisywana jest przez Was jako prawdopodobnie jedna z Waszych najważniejszych – idealnie oddaje to, co tworzycie. Czy myślicie, że w dzisiejszych czasach – w dobie internetu i wszechobecnej pogoni za akceptacją w mediach społecznościowych – młodzi ludzie mogą być jeszcze przeciwko czemukolwiek?

Ost: Nie. My też nie jesteśmy tacy, ale nie wiem czy to nie jest nasze zadanie być przeciwko wszystkim. Jesteśmy artystami, tworzymy piosenki, pokazujemy, że warto czasem być przeciwko czemuś, że nie warto płynąć z prądem. Jest tak dużo złych rzeczy na świecie lub takich które nam się nie podobają, a którym można się sprzeciwiać, że wierzę, iż każdy w tym tekście może znaleźć coś dla siebie. Oczywiście, że nie da się być przeciwko internetowi i wszystkiemu naraz, ale my jako artyści chcemy wskazywać to co jest złe. Nie chcemy nikomu oferować czy narzucać rozwiązań. Praktycznie każda kwestia ma swoich zwolenników i przeciwników, zawsze są takie ruchy za i przeciw – jedni np.mogą być przeciwni tak dużemu zużyciu plastiku, bo to szkodliwe dla planety; inni mogą nie chcieć jeść mięsa, bo przez to co godzinę ginie ileś zwierząt. Ludzie zawsze się ostatecznie dzielą. I może się mylę, ale myślę, że kiedyś to będzie jeszcze bardziej widoczne.

GWP: “Wir sind kein Band, Wir sind Familie” – czy to Wasza recepta na owocną współpracę?

Ost: Tak, ale ten tytuł ma dwa znaczenia. Kiedy tu przyjechałem jako dziecko, poszedłem do szkoły i w ławce obok siedział Torsten. Teraz jest to Nord (wokalista – przyp.red) – znam dobrze jego rodzinę, jego mamę, była mi w pewnym sensie drugą mamą. Można rzec, że dogaduję się z nim lepiej niż z dużą częścią własnej rodziny. Z drugiej zaś strony rodzinę stanowimy też my i nasi fani.

GWP: Od pewnego czasu 15. dnia każdego miesiąca wypuszczacie coś nowego. Czy 15 sierpnia również mamy się czegoś spodziewać?

Ost: Tak, to będzie ostatni singiel – bardzo wielka niespodzianka. Nie chcę tu za dużo zdradzić – ma to związek z Wacken (na którym Hämatom zagra na na początku sierpnia, a na który to festiwal nasz rozmówca wybiera się pieszo pokonując 666 kilometrów – przyp.red). Myślę, że niemiecka scena muzyczna będzie o tym rozmawiać.

GWP: Czy jest jakiś artysta, z którym bardzo chcielibyście zrobić piosenkę?

Ost: Tak, Alligatoah – taki niemiecki hip-hop. Mam szerokie horyzonty i jestem otwarty na eksperymenty muzyczne. Lubię też jak się miesza style, pomimo iż ludzie nie lubią tego całego tak zwanego crossover. On był popularny w latach 90, kiedy grał H-Blockx. Teraz na przykład jest Prophets of Rage (połączenie składów Rage Against the Machine i Cypress Hill – przyp.red). To jest dla mnie bardziej interesujące niż robienie muzyki z kimś, kto gra to samo co my.

GWP: Czy planujecie jakieś niespodzianki dla fanów podczas koncertu w Gelsenkirchen?

Ost: Tak, największe niespodzianki będą muzyczne. Będzie dużo piosenek ze starych czasów,, dwa dni koncertów i dwie różne setlisty – łącznie zagramy 40-50 piosenek, może jakaś pirotechnika. Ale największe niespodzianki będą związane z samą muzyką.