‼ English Version available -> HERE <- ‼
Sygnowany przez grupę Eisbrecher wrześniowy festiwal odbył się z sukcesem już po raz trzeci. W roli gości zespołu wystąpili w tym roku Heldmaschine, A Life [Divided], Diary of Dreams, Mono Inc., oraz And One. Oprócz wrażeń muzycznych na terenie festiwalowym można było upolować autografy ulubionych muzyków, kupić – często już bardzo archiwalny – merch na pchlim targu, a także bez większego problemu znaleźć odpowiadające gustowi jedzenie i trunki.
Kiedy Heldmaschine wskoczyli na scenę jako pierwszy zespół wieczoru, na widowni było już gęsto od widzów, których muzycy nie musieli nawet zagrzewać do wspólnego tańczenia i śpiewania – w rytm ich nowych oraz flagowych przebojów takich jak „Luxus”, „R” czy „Weiter!” nogi same rwały się do tańca. Wykonawcy zadbali także o oprawę wizualną – świecące elementy strojów i instrumentów robiły odpowiednie wrażenie. Występ formacji zakończył tradycyjny już crowdsurfing wokalisty.
Podczas występu kolejnego zespołu – dawno nie widzianego live A Life [Divided] z Jürgenem Planggerem na wokalu do boju ruszyli zagorzali fani, którzy udekorowali widownię białymi serduszkowymi balonikami z nadrukowaną nazwą zespołu. Podbijane przez kolejnych widzów balony rozproszyły się po hali, podskakując w rytm flagowców zespołu – „Words”, „Heart on fire” oraz „The last dance”. Z zespołem pożegnał się niestety niedawno perkusista Korl Fuhrmann – podczas festiwalu godnie zastępował go widywany już czasem na scenie z Eisbrecherem Manuel di Camillo.
Od dynamicznych, czysto rockowych występów dane nam było odpocząć podczas setu Diary of Dreams. Adrian Hates zadbał jednak o odpowiednio wysoką temperaturę występu, a cały zespół dotrzymywał mu kroku. Publiczność odśpiewała wraz z wokalistą „The Curse” czy balladowe „Traumtänzer”.
Chwila oddechu przy DoD bardzo się przydała dla nabrania sił przed występem Mono Inc.
Pochodząca z Hamburga grupa nie szczędziła zgromadzonym zarówno nowych jak i starszych utworów, a kończące występ „Children of the Dark” odśpiewała znaczna część widowni. O to, by nastroje w hali nie ostygły skutecznie zadbał również Steve Naghavi wraz z And One, który integrował się z widzami piciem wspólnego piwa, dyskusjami, czy też szalonym tańcem i biegami po scenie, które nie zmęczyły go ani trochę przez cały ponad godzinny set.
Późnym wieczorem emocje sięgnęły zenitu, gdy na scenie pojawił się główny sprawca festiwalowego zamieszania – Eisbrecher. Bawarczycy postawili na sprawdzoną i bezpieczną klasykę – wyważoną mieszankę głównie starszych utworów, podlaną kilkoma nowszymi, nie zapomnieli o stałych elementach show takich jak beczkowe bębny przy „Amok” czy niezmienna oprawa „This is Deutsch”. Na nowości w oprawie koncertowej najzagorzalsi fani będą musieli jednak jeszcze poczekać. Całe szczęście, że nawet nie serwując wielkich zaskoczeń Eisbrecher potrafi niezmiennie porwać wszystkich do wspólnej zabawy tak, że nawet dwugodzinny show po całym dniu spędzonym pod barierką mija w mgnieniu oka i mimo zmęczenia chce się tańczyć i śpiewać. W ramach ciekawostki warto dodać, że tym razem fanom dane było również zaśpiewać wraz z duetem Jürgen und Ich (Jurgen Plangger & Alex Wesselsky) utwór nie inny jak słynna “Pszczółka Maja” – naturalnie w języku naszych zachodnich sąsiadów.
Jeśli zainteresowała Was nasza relacja, a w tym roku nie udało Wam się dotrzeć do Neu-Ulm, to z radością podajemy datę przyszłorocznego festiwalu – to 12.09.2020, a pierwszymi potwierdzonymi wykonawcami są Lord of The Lost, Maerzfeld oraz Null Positiv. Przedsprzedaż biletów już trwa. Auf Kalt, spotkajmy się tam za rok! 🙂
Zapraszamy również do przejrzenia naszej fanowskiej galerii! Za relację niezmiennie dziękujemy niezawodnemu Królowi Julianowi!