English version can be read >>HERE<<
Our photocoverage can be seen >>HERE<<
„Śpiewanie Adwentowe” – bo tak w wolnym tłumaczeniu brzmi wydarzenie firmowane przez Eisbrecher to już mała świecka tradycja odbywająca się w połowie grudnia w Augsburgu. To w rodzinnej miejscowości członków Eisbrecher ma miejsce dwudniowy event, który łączy ideę kolędowania oraz industrial-metalowego brzmienia. Zdajemy sobie sprawę z tego, że powyższe zdanie brzmi bardzo niestandardowo, ale wierzcie nam – to jest najlepszy opis koncertu, jaki nasza delegacja przeżyła 13 grudnia w augsburskm klubie Spectrum.
Pierwszy segment wieczoru to – zgodnie z koncertowym standardem – support. W jego rolę wcielił się projekt „Jürgen und Ich”, czyli Alex Wesselsky i Jürgen Plangger (kolejno: frontman i gitarzysta Eisbrecher). Panowie ubrani w białe koszule pojawili się na świątecznie wystrojonej scenie z gitarami akustycznymi w towarzystwie technicznych przyodzianych w stroje ikołajów. Eisbrecherowy duet podczas 20 minut zaprezentował między kolędy (np. „Dziateczki”) oraz świąteczne hity pokroju „Last Christmas”, co bardzo rozbawiło publiczność i wprowadziło luźną atmosferę utrzymującą się przez cały wieczór. Warto dodać, że klub Spectrum wypełniony był po brzegi. Na dwóch kondygnacjach (parter + piętro) rozstawili się fani przede wszystkim z Niemiec, ale również z Wielkiej Brytanii, Rosji czy Szwecji.
Po obowiązkowej przerwie dzielącej rozgrzewkę od dania głównego przyszedł czas na gwiazdę wieczoru. Eisbrecher wkroczyli na scenę przy dźwiękach „Verrückt“ czym rozgrzali publikę i wprawili ją w ruch, który trwał jeszcze długo, bo przez wykonania takich numerów jak „Willkommen im Nichts”, „Antikörper”, „Fehler machen Leute”, „Augen unter Null“ czy „Die Engel“. Tradycyjnie „Amok“ został bezbłędnie wykonany na stalowych beczkach, zaś „Eiszeit” wprowadził nastrój zagubienia na pełnym morzu, „So oder so“ pewnego rodzaju melancholii, a „Leider“ – elektroniczną i śpiewną nutkę autodestrukcji. Stałe fragmenty gry kończące główny segment koncertu: „Prototyp”, „Himmel, Arsch und Zwirn”, „1000 Narben” i „This Is Deutsch” również spisały się znakomicie, będąc śpiewanymi przez publiczność równocześnie z zespołem. Zespół zszedł na moment ze sceny, by zaczerpnąć powietrza, lecz po paru minutach powrócili z materiałem bisowym, a konkretnie: „Volle Kraft voraus”, „Was ist hier los?“ i „Miststück“, zaś cały koncert zamykał klasyczny „Herzdieb“. Zespół – zgodnie z tradycją – rzucał pluszowe miśki w publiczność, by po paru minutach ostatecznie zejść ze sceny.
Nie zakończyło to jednak atrakcji, gdyż zaraz później rozpoczęło się afterparty, podczas którego publiczność mogła dalej bawić się w rytmach muzyki gospodarzy, ale także Oomph, Rammstein, Marilyna Mansona, Die Krupps, Slipknot i wielu innych kapel. Cierpliwi zostali nagrodzeni stopniowym pojawianiem się członków zespołu przy barze – można było liczyć na krótką rozmowę, zdjęcie lub autograf – dobry nastrój utrzymywał się bowiem do końca.
Był to naprawdę radosny wieczór i trzeba przyznać, że niecodzienna na pierwszy rzut oka konwencja sprawdziła się znakomicie. Nie możemy doczekać się przyszłorocznego Adwentu!
A pod >>TUTAJ<< możecie zobaczyć naszą krótką fotogalerię z tego wydarzenia.